ZAMASKOWANA ŚRODA | CONNY WĘGIEL DRZEWNY MASKA OCZYSZCZAJĄCA

ZAMASKOWANA ŚRODA | CONNY WĘGIEL DRZEWNY MASKA OCZYSZCZAJĄCA

Marka Conny jest dla mnie absolutną nowością i pewnie, gdyby nie kwietniowe pudełeczko CuteBox, wciąż nie miałabym z nią żadnej styczności. Maskę Węgiel drzewny pokazywałam Wam już w openbox wspomnianego pudełeczka i zyskała duże zainteresowanie w komentarzach. Nie mogło więc zabraknąć jej recenzji w Zamaskowanej Środzie, na którą dziś serdecznie zapraszam :)


Wersja maski Węgiel drzewny ma działanie oczyszczające i wygładzające. Dodatkowo, jeśli wierzyć słowom producenta, reguluje ona wydzielanie sebum, pomaga utrzymać tłustą cerę w czystośći i chroni ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Ze względu na przeznaczenie maski, użyłam jej w czasie, kiedy na mojej twarzy wyskoczyło kilka niedoskonałości, a skóra nadmiernie się przetłuszczała. 


Już po chwili od nałożenia maski poczułam, że jest mi... bardzo ciepło! Mówię tu o obszarze twarzy, skóra nie piekła ani nie szczypała, tylko ewidentnie bardzo szybko podniosła swoją temperaturę. Takie zjawisko w przypadku masek w płachcie jest normalne (ale czemu w przypadku tej było to aż tak odczuwalne?), skóra pod bawełnianą płachtą przez 15-20 minut może podwyższyć swoją temperaturę nawet o kilka stopni. Sprzyja to chociażby rozwojowi bakterii, dlatego warto pamiętać, że nie wszystkim posiadaczom mieszanej, tłustej cery służą azjatyckie maski w płachcie. Zastanawialiście się kiedyś nad tym? :)


W przypadku tego produktu ciepło, które się pojawiło, stało się jednak bardzo szybko zbyt uciążliwe. Mam kilka teorii, czym takie zjawisko może być spowodowane: zbyt gruba, mało przewiewna płachta lub taka nie wykonana w 100% z bawełny, formuła pozbawiona składników dających przyjemny cooling effect lub nadmiar tych wpływających na podwyższenie temperatury skóry. Najbardziej prawdopodobnym problemem w tej masce wydaje mi się być sama płachta. W końcu żadnego pieczenia czy szczypania nie odczułam. Po zdjęciu maski (dałam jej jednak nie więcej niż 10 minut) moje policzki były zarumienione w takim sam sposób, jak po gorącej kąpieli czy saunie. Pory były lekko rozszerzone, jednak prędko wróciły do stanu pierwotnego. Jedyne pozytywy, jakie mogłam dostrzec od razu, to wygładzenie i całkiem przywoite nawilżenie cery. 


Jeśli chodzi o kwestię, czy maska reguluje wydzielanie sebum, to jest mi ciężko się do tego obiektywnie odnieść po jednym zastosowaniu. Faktycznie, makijaż następnego dnia nie wymagał kolejnego przypudrowania, co normalnie robię po 5-6 godzinach. Czy to jednak zasługa tej maski? Szczerze powiedziawszy, po doświadczeniu z mini-sauną ufundowanej mojej twarzy przez tą maskę, nie mam większej ochoty decydować się na jej zakup po raz kolejny. Zapobieganie przetłuszczaniu się mojej cery zostawię świnkowej masce Elizavecca.



Jak wypadło pierwsze spotkanie z produktami Conny? Z tego co mogliście dziś przeczytać - nie za ciekawie. Wykluczając jakość płachty, uznałabym tą maskę za tą z półki o dość przeciętnym działaniu, żadna rewolucja. Węgiel drzewny, jak i pozostałe rodzaje są dostępne w drogeriach Natura w cenie 7.99 zł. Spróbować można, ale za tą cenę można znaleźć lepsze i co bardzo istotne, komfortowe w używaniu maski :)

Używaliście masek Conny? Mieliście podobnie? Możliwe, że inne wersje nie mają takiego problemu. Koniecznie dajcie znać w komentarzach! :)


MINTI SHOP | NABLA, BLEND IT!, L.A. GIRL, INVISIBOBBLE, GOLDEN ROSE, MARION

MINTI SHOP | NABLA, BLEND IT!, L.A. GIRL, INVISIBOBBLE, GOLDEN ROSE, MARION

Dzisiaj podzielę się z Wami moim ostatnim zamówieniem na Minti Shop - znalazło się w nim paru ulubieńców, do których ciągle wracam, jak i produkty dla mnie całkiem nowe. Każdy niżej wymieniony kosmetyk już wypróbowałam, przynajmniej kilka razy, więc znajdziecie kilka słów mojej własnej opinii :) Jeśli pododobają się Wam takie krótkie prezentacje nowości w mojej kosmetyczce, haule itp. to dajcie znać w komentarzach.



1. NABLA CIEŃ DO POWIEK SELFISH Mam taką umowę sama ze sobą, że jeśli zamawiam na Minti, to mogę pokusić się na jeden i tylko jeden cień firmy Nabla. Jednak 30 zł za sztukę to dużo, a ja chciałabym ich wszystkie przecudowne duochromy... Póki co, trzymając się swojej zasady, mam ich trzy: Selfish, Absinthe i Glasswork. Obiecuję, że jak wypełnie już nimi paletkę na 6 cieni, to zrobię o nich osobny wpis, bo są tego warte!
Cena: 32,90 zł


2. ZESTAW GĄBECZEK BLEND IT! MARBLE BLACK + MINI WHITE Jeśli czytaliście makijażowych ulubieńców roku 2016 to wiecie, że gąbeczka Blend it! jest moim numerem jeden. Kolejny raz wybrałam ją w przepięknym marmurkowym motywie, ale tym razem dorzuciłam do zamówienia także wersję mini. Ma ona lepiej radzić sobie z okolicami skrzydełek nosa, pod oczami, a także służyć do punktowego nakładania korektora. Cena: 29,90 zł



3. L.A. GIRL HD PRO CONCEAL 970 LIGHT IVORY Odkąd odkryłam korektor Fit Me z Maybelline właściwie nie używałam żadnego innego - tak bardzo przypadł mi on do gustu. Jednak jaka byłaby ze mnie miłośniczka kosmetyków, gdybym nie chciała przetestować czegoś nowego :) Wybrałam korektor L.A. Girl w odcieniu Light Ivory (niżej swatch). Pierwsze wrażenie na plus - krycie średnie, trwały, nie marszczy się, ani nie zbiera w zmarszczkach.
Cena: 24,90 zł



4. INVISIBOBBLE GUMKI DO WŁOSÓW BLACK Najlepszy sposób na niegubienie gumek do włosów? Używać tylko jednej! Swoje poprzednie opakowanie Invisibobble miałam ponad rok, bo korzystałam z jednej, aż do jej zniszczenia i dopiero wtedy wyciągałam następną. Gumki Invisibobble są bardzo mocne i trwałe, mi całkowicie rozciągają się, a potem pękają po około 4 miesiącach ciągłego użytkowania. To chyba dobry wynik, prawda?
Cena: 13,98 zł


5. GOLDEN ROSE DŁUGOTRWAŁY ŻEL DO STYLIZACJI BRWI Mój ostatnio ulubiony żel do brwi z Maybelline dobija dna, więc postanowiłam pokusić się na wypróbowanie czegoś nowego. Wybór padł na produkt Golden Rose, o którym słyszy się non-stop i to w niemalże samych superlatywach :) Żel trzyma włoski w ryzach cały dzień, nie skleja ich i pozostawia na nich lekkie, zdrowe nabłyszczenie, co mi osobiście bardzo przypadło do gustu.
Cena: 19,90 zł


6. MARION HAIRLINE MLECZKO PROSTUJĄCE WŁOSY Ze względu na wilgoć wiszącą w powietrzu, która od tygodni nie pozwala moim włosom żyć normalnie, musiałam zainwestować w cokolwiek do ich wygładzania. Szczerze mówiąc, wrzuciłam do koszyka produkt Marion, ponieważ w nazwie miał słowo prostujący (co zwiastuje wygładzenie) i był tani. Nie sądziłam, że okaże się tak re-we-la-cyj-ny. Włosy mam gładkie jak jedwab, naprawdę.
Cena: 5,90 zł



Niżej zostawiam dla Was swatche korektora L.A. Girl, cienia Nabla i żelu Golden Rose.


Mieliście już do czynienia z którymś z tych produktów? Może do zakupu któregoś z nich się przymierzacie? Zapraszam do obserwacji i komentowania :)

OPENBOX | CUTEBOX "SIMPLE"  KWIECIEŃ 2017

OPENBOX | CUTEBOX "SIMPLE" KWIECIEŃ 2017


Kwietniowej edycji pudełka CuteBox przewodzi hasło "Simple", co można interpretować w rozumieniu estetycznym (czarno-biała stylistyka, proste szaty graficzne), jak i w odniesieniu do składów zawartych produktów. Dwie z trzech kosmetycznych propozycji posiadają ponad 90% składników naturalnych, a przekąska jest aż w 100% naturalna! Taki temat pudełka bardzo do mnie przemawia, nie potrafiłam doczekać się dnia wysyłki. Dzisiaj przedstawię Wam jego zawartość - jestem ciekawa Waszych opinii, więc zachęcam do komentowania!


Kilka kluczowych informacji dla tych, którzy o pudełku CuteBox słyszą po raz pierwszy. Omiń, jeśli już czytałeś moje poprzednie posty i jesteś zorientowany w temacie. Nowa edycja CuteBox pojawia się co miesiąc i kosztuje 49 zł plus koszt wysyłki. W pudełku znajdziemy od pięciu do siedmiu różnych produktów, w tym oczywiście kosmetyki, książkę do wyboru z trzech kategorii (kryminał, fantastyka, literatura kobieca), coś słodkiego oraz czasem jakiś gadżet. Zdarzają się również dodatkowe próbki i rabaty do sklepów internetowych. Dla tych, którzy zamiast niespodzianki wolą wiedzieć czego należy się spodziewać w pudełku, CuteBox udostępnia podpowiedzi na swoim facebook'owym profilu. To, jak wyglądała poprzednia, marcowa edycja możecie zobaczyć w moim wcześniejszym poście <tutaj>



1. BE ORGANIC - MLECZKO DO DEMAKIJAŻU JAGODY GOJI & ACAI 200ML
O tym, że produkt znajdzie się w pudełku, wiedziałam z podpowiedzi publikowanych na Facebook'u CuteBox. Ucieszył mnie fakt, że pojawi się kosmetyk naturalny, a tym bardziej marki Be Organic, której nie miałam okazji jeszcze bliżej poznać. Mleczko do demakijażu nie jest czymś, co dodałabym do koszyka podczas swoich zakupów. Jednak jeśli się sprawdzi, może będzie to impulsem do większego zamówienia na Be Organic (na co liczę!).
Cena do: 42 zł (tak jest napisane na karteczce dołączonej do pudełka, jednak na stronie producenta widnieje cena 47 zł za dwupak tego mleczka...)


2. YOPE - MYDŁO W PŁYNIE FIGA REFILL PACK 500ML
Jestem bardzo zadowolona, że CuteBox umieścił aż dwa produkty kosmetyczne, które mają w składzie ponad 90% składników naturalnych. Mydło Yope przychodzi do nas w postaci refill pack - producent zaleca jego przelanie do oryginalnego pojemnika z pompką. Decydując na zakup uzupełnień odciążamy nieco nasze środowisko z plastikowych odpadków. Mnie trafiła się wersja figowa o nieziemskim owocowym zapachu, z którego bije prawdziwy, śródziemnomorski klimat!
Cena do: 15 zł



3. KSIĄŻKA "OSKARŻONY" L. BALLANTYNE
To będzie mocny thriller psychologiczny! Może z powodu coraz ładniejszej pogody powinnam wybierać lżejsze lektury, jednak opis tej książki wgniótł mnie w fotel! Jedno ze zdań mówi, że jest to powieść o ciemnej stronie każdego z nas... Jeśli ktoś lubi takie klimaty, to trudno będzie mu się oderwać od lektury.
Cena do: 39,90 zł




4. CONNY - MASKA W PŁACHCIE WĘGIEL DRZEWNY

Ostatnio węgiel drzewny w kosmetykach stał się bardzo pożądany, szczególnie w tych przeznaczonych dla skóry mieszanej czy tłustej. W pudełku znalazła się maska w płachcie z tym składnikiem, co jak się pewnie domyślacie, bardzo mi odpowiada. Jestem całkowicie na tak, jeśli chodzi o jednorazowe maski w tego typu pudełkach. Recenzja maski Conny na pewno pojawi się w Zamaskowanej Środzie, a jeśli już jesteście jej ciekawi, jest dostępna w Naturze za nie duże pieniążki :)
Cena do: 7,99 zł



5. ZMIANYZMIANY - BATON "KOSMOS"

Czegoś słodkiego nie mogło zabraknąć! Tym razem jest to baton z energią - w 100% z naturalnych składników, wegański, bez glutenu i dodanego cukru. Takimi słodyczami mogę się zajadać, chociaż nie wiem, czy przystoi nazwanie słodyczą czegoś, co składa się niemalże z samych bakalii. Dla mnie pycha!
Cena do: 6,99 zł


6. PEELING KAWOWY BODYBOOM 30G
Nie we wszystkich pudełkach znalazł się szósty produkt. Należało zdecydować się na trzymiesięczną subskrypcję, aby go otrzymać. Peeling kawowy BodyBoom jest wszystkim dobrze znany, przynajmniej ze słyszenia. Fajnie będzie móc go przetestować, bo wiem, że nie zdecydowałabym się w ciemno na pełnowymiarową wersję. Próbka 30g powinna mi starczyć na kilka razy, więc na pewno wyrobię sobie odpowiednią opinię :)
Cena około 11 zł.



Prócz wymienionych wyżej produktów, w pudełku znalazło się również kilka ulotek z kodami rabatowymi oraz dwie próbki: balsam Hempz Body (czyżby zapowiedź do jednego z następnych pudełek?) i zmywacz do paznokci w chusteczce z Cleanic.


Według Cutebox, wartość całej kwietniowej edycji to 111,80 zł. W moim przypadku, licząc dodatkowo peeling BodyBoom to ponad 120 zł. Muszę zaznaczyć, że trzeba się naprawdę postarać, żeby za mleczko z Be Organic dać więcej niż 25 zł. Sama nie wiem, najwyższej ceny jakiej potrafię się doszukać to 42 zł, ale bez problemu można je dostać o połowę taniej. Całość jednak bardzo mi się podoba, ponieważ tak czy siak wychodzimy na duży plus w naszych portfelach i nie tylko :) Jestem przekonana, że będę używać każdego produktu, gdyż nie pojawiło się nic, co od razu spisałabym na straty.


Zachęcam do komentowania i obserwowania :)

DENKO #1 | JEAN PAUL GAULTIER, THE BODY SHOP, ORGANIC SHOP, BATISTE, GARNIER

DENKO #1 | JEAN PAUL GAULTIER, THE BODY SHOP, ORGANIC SHOP, BATISTE, GARNIER


Zapraszam na swoje pierwsze denko, czyli post z moimi ostatnimi kosmetycznymi zużyciami. Nie będą się one pojawiać regularnie co miesiąc, bo doskonale wiecie, jak rzadko się to zdarza. W jednym miesiącu nie dobijacie żadnego denka, a w następnym wyrzucacie kilkanaście pustych opakowań. Na koniec opisu każdego kosmetyku zostawiam dla Was adnotację, czy kupię czy nie kupię produktu ponownie. Koniecznie dajcie znać w komentarzach, czy już mieliście któregoś z bohaterów dzisiejszego denka i jak Wam się sprawdził (lub nie!)  :)


JEAN PAUL GAULTIER | CLASSIQUE

Te perfumy to zdecydowanie zapach, z którym kompletnie się utożsamiam. Niesamowicie pewny siebie, fantazyjny, nieco nieprzyzwoity, ale zachowujący klasę. Zresztą Classique to, póki co, jedyne perfumy, których kupiłam w swoim życiu więcej niż jeden flakonik. Sprawiam je sobie zazwyczaj z okazji swoich urodzin i używam namiętnie w okresie jesienno-zimowym. Skończyły mi się w idealnym momencie, kiedy to Słońce grzeje coraz mocniej i wypadałoby się przerzucić na coś lżejszego :)
KUPIĘ PONOWNIE


THE BODY SHOP | VITAMIN E MOISTURE CREAM

Niestety, bardzo przeciętny krem na dzień, którego cena z pewnością nie jest adekwatna do działania. Nawilża w małym stopniu i nie wchłania się całkowicie, przez co pozostawia lepką, klejącą warstwę, a tego nie jestem w stanie znieść. Na pewno nie zadowoli osób, które zmagają się z suchymi skórkami lub tych oczekujących dogłębnego nawilżenia. Za tę cenę znam szereg innych produktów, które są znacząco lepsze od propozycji The Body Shop. 
NIE KUPIĘ PONOWNIE


ORGANIC SHOP | PEELING DO CIAŁA SWEET ALMOND & CANE SUGAR

Mój pierwszy produkt Organic Shop, który w drogerii skusił mnie swoim słodkim, nieco świątecznym, ciepłym zapachem. Po użyciu peelingu jeszcze długo utrzymuje się on na skórze, co dla mnie jest dużym plusem. Na opakowaniu możecie przeczytać zagadkowe foamy body polish, co w praktyce oznacza, że kosmetyk jest peelingiem myjącym. Mnie takie bardzo odpowiadają, bo są szybkie i wygodne w użyciu, dobre do codziennego użytkowania.
KUPIĘ PONOWNIE (w innej wersji zapachowej)



BATISTE | SUCHY SZAMPON XXL VOLUME

Wariant XXL Volume ma dodawać objętości, co faktycznie się dzieje, jednak odbywa się to zbyt dużym kosztem. Mam wrażenie, że ten produkt jest połączeniem suchego szamponu i lakieru do włosów, ponieważ bardzo je skleja, usztywnia, przez co są potem niemożliwe do rozczesania. Późniejsze mycie włosów jest bardzo uciążliwe, bo delikatne szampony nie chcą pienić się na tej "skorupie". Nie, nie, zdecydowanie zostaje przy podstawowych wersjach Batiste...
NIE KUPIĘ PONOWNIE




GARNIER | PŁYN MICELARNY 3 W 1 SKÓRA WRAŻLIWA

Myślę, że nie ma się co zbytnio rozwodzić, bo każdy już o tym micelu słyszał, a nawet pewnie wiele z Was ma swoją własną opinię na jego temat :) Dla mnie był poprawny, dobrze rozpuszczał nawet mocny makijaż oczu, nie podrażniał, nie mglił oczu. Nie kupię go ponownie tylko dlatego, że przerzuciłam się na kojący płyn micelarny Bielenda, który dodatkowo pozostawia skórę gładką i miękką, czego Garnier mi nie zapewniał.
NIE KUPIĘ PONOWNIE



Zachęcam do komentowania :)





Copyright © 2014 LAOLAMIKU , Blogger