ZAMASKOWANA ŚRODA Z SINGASHOP.PL | INNISFREE IT'S REAL SQUEEZE MASK POMEGRANATE

ZAMASKOWANA ŚRODA Z SINGASHOP.PL | INNISFREE IT'S REAL SQUEEZE MASK POMEGRANATE


Dzisiejszym postem zamykam serię recenzji masek It's Real Squeeze Mask. Głęboko wierzę, że moja opinia pomogła komuś w doborze odpowiedniej dla siebie maski Innisfree :) Ich wybór jest znacznie szerszy niż to, co pokazałam na blogu, więc na pewno jest w czym wybierać. Może zdążyliście już jakąś przetestować na własnej skórze? Jeśli tak, koniecznie dajcie mi znać w komentarzach jak się sprawdziła!


Wersja z granatem ma w swoim głównym założeniu sprawiać, aby skóra była jędrna i promienna, a przy czym jednocześnie redukować zmarszczki. Od razu zaznaczę, że po jednorazowym użyciu tej maski nie jestem w stanie zauważyć czy ta faktycznie je spłyca. Tym bardziej, że zmarszczek nie mam jeszcze za wiele - ot, może drobne zaczątki mimicznych pod oczami :) Powszechnie wiadomo jednak, że sok z granatu stymuluje komórki produkujące kolagen (dla dociekliwszych - są to fibroblasty) pomagając zminimalizować problemy z starzejącą się skórą. Granat sam w sobie jest również bombą przeciwutleniaczy (kwas elagowy!), skarbnicą witaminy C i K, miedzi i cynku. Polecam Wam nie tylko szukać tego owocu w kosmetykach, ale też dziennie pić z niego sok! Teraz nie będę się na ten temat rozpisywać, ale bez problemu znajdziecie mnóstwo informacji na temat korzyści, jakie dosłownie płyną z granatu :)



Jak zwykle przed nałożeniem maski w płachcie dokładnie oczyszczam twarz wykonując peeling - tym razem był to ziołowy peeling enzymatyczny z Organique. Płachtę trzymałam o 10 minut dłużej niż zaleca producent, ze względu na to, że w lato moja skóra z normalnej staje się skórą skłonną do przesuszeń i chciałam, aby wchłonęła w siebie tyle, ile to możliwe :) Spodziewałam się soczystego zapachu granatu, jednak niestety na tym polu się przeliczyłam. Maska ma słodką, łagodną woń - ładną, nienachalną, ale niezbyt naturalną. 


Esencja, którą nasączona jest maska, jest esencją wodną. Dla mnie jest to duży plus, gdyż właśnie ten typ preferuje - łatwo, szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiego filmu na skórze. Wychodzi na to, że z masek Innisfree, które zreceznowałam, jedynie wersja z kiwi posiadała esencję o mleczej konsystencji. Płachta jak zwykle bez zastrzeżeń - trójwarstwowa, wykonana z syntetycznego jedwabiu, nie drze się, ładnie przylega i dobrze trzyma w sobie lejącą się esencję. 


Przechodząc już do efektów, które wszystkich interesują zapewne najbardziej - zobaczymy, czy na sam koniec testów Innisfree nie zawiodło :) Przypominam, że według obietnic producenta, skóra miała być ujędrniona i rozpromieniona. Od razu po ściągnięciu płachty zauważalne było jej spulchnienie, dobre nawilżenie i wygładzenie. Po chwili dostrzegłam też zmniejszenie się podrażnień spowodowanych promieniami słonecznymi i ogólne rozpromienienie cery, co wpłynęło na jej zdrowy i wypoczęty wygląd. W ciągu nocy skóra widocznie się zregenerowała utrzymując dobry poziom nawilżenia, promienność i pulchność, czyli trzy widoczne efekty długotrwałe, za które najbardziej cenię tą maskę :) Naprawdę dobry wynik!


Podsumowując, bardzo liczyłam na tę wersje It's Real Squeeze właśnie ze względu na to, że wiem jakie cuda potrafi zdziałać sok z granatu. Tutaj mamy go na siódmym miejscu w składzie, pośród wielu naturalnych ekstraktów, czyli siłą rzeczy - ta maska musiała przynieść zadowalające efekty :) Rozpromienie, ujędrnienie i zregenerowanie. Polecam wypróbować ten produkt każdemu zmagającemu się z starzejącą skórą lub matową czy poszarzałą, Jestem bardzo szczęśliwa, że dzięki Singashop miałam okazję trafić na markę Innisfree, bo ma niemalże idealne składy, co później widoczne jest na cerze - oczywiście pozytywnie! To z pewnością nie będzie nasze ostatnie spotkanie :)

Znalezione obrazy dla zapytania singashop
SPOD PĘDZLA ŁUKASZA BIER | MAKIJAŻ SMOKEY EYE Z UŻYCIEM TAŚMY

SPOD PĘDZLA ŁUKASZA BIER | MAKIJAŻ SMOKEY EYE Z UŻYCIEM TAŚMY


Hej! Przychodzę do Was z drugim już postem powstałym we współpracy z blogerem i wizażystą Łukaszem Bier. Relacja z poprzedniej sesji wciąż cieszy się na moim blogu niemałym zainteresowaniem, a wykonany makijaż bardzo przypadł Wam do gustu. Oboje cieszymy się z tak pozytywnego odbioru! Dla mnie było to zupełnym zaskoczeniem i znakiem, że z chęcią czytacie makijażowe posty. Nietrudno się domyślić, że pojawienie się kolejnej propozycji było kwestią czasu :)



Pogoda za oknem sprzyja, dlatego tym razem na sesję wybraliśmy się w plener. Czas spędzony w Grecji poskutkował złotą opalenizną, którą wyeksponowaliśmy ubierając mnie w bluzkę z odkrytymi ramionami. Wieki temu podkradłam ją mamie, kiedy chciała znaleźć dla niej nowy dom :) Dobraliśmy do całości wianek z drobnych kwiatów, włosy upięliśmy w zaniedbany koczek i, właśnie w ten sposób, wyszedł nam sensualny, boho, nieco ślubny klimat :)



Kluczowy w tym wszystkim jest oczywiście makijaż, który wykonał Łukasz Bier. Postawił na smokey eye z użyciem taśmy. Nigdy nie próbowałam tego triku, ale musicie przyznać, że cudownie wyciąga oko. Całość utrzymana jest w odcieniach czerni i oberżyny. Smokey eye uważałam zawsze za zbyt mocną opcję dla mojej urody, jednak w tym wydaniu czułam się naprawdę świetnie! Sądzę, że ten makijaż, mimo wszystko, jest dość subtelny, nieco egzotyczny i kobiecy. Dziękuję Łukaszowi, że zachęcił mnie tym makijażem do eksperymentowania ze smokey eye - zarówno tym klasycznym, jak i tym z użyciem taśmy :) Na pewno w najbliższym czasie pochwalę się jak mi poszło!


Z kolei jeśli Wy chcecie odtworzyć ten look to zapraszam Was serdecznie na bloga Łukasza. Tam znajdziecie post z wykonaniem tego makijażu krok po kroku i bardziej szczegółowe zdjęcia. Sami zobaczycie, że nie jest to tak skomplikowane jak mogłoby się wydawać :) Koniecznie dajcie znać w komentarzach czy spróbujecie!

Z chęcią czytasz posty z serii "Spod pędzla"? Jak podoba Ci się propozycja makijażu smokey eye?



ZAMASKOWANA ŚRODA Z SINGASHOP.PL | INNISFREE IT'S REAL SQUEEZE MASK CUCUMBER

ZAMASKOWANA ŚRODA Z SINGASHOP.PL | INNISFREE IT'S REAL SQUEEZE MASK CUCUMBER

O tak. Zdaję sobie sprawę z tego, jak długi czas mnie z Wami nie było. Spędziłam kilkanaście relaksujących, otoczonych śródziemnomorską, grecką aurą dni... bez połączenia z Internetem. Niestety, nie byłam w stanie opublikować postów, które przygotowałam dla Was wcześniej. Jestem jednak naładowana słoneczną energią do pełna, więc obiecuję, że bardzo szybko nadrobię wszelkie zaległości. Swoją drogą! Może bylibyście chętni na posta o mojej podróży do Grecji? Przy okazji zahaczyłam o kilka innych ciekawych miejsc, którymi mogłabym się z Wami podzielić... Piszcie koniecznie w komentarzach!


Porzucając wakacyjną aurę i przechodząc już do bohaterki dzisiejszej Zamaskowanej Środy - maski Innisfree It's Real Squeeze Mask w wersji z ogórkiem - to na nią z całej piątki, którą otrzymałam do testów, liczyłam najbardziej. W sklepie internetowym Innisfree, akurat ta jest bestsellerem i zbiera niemalże same pochwały. Sam ogórek składa się przecież aż z 96% z wody - z tej maski słowo "nawilżenie", krzyczało niemalże samo. Rozczarowałam się czy zakochałam? Czytajcie dalej :)


Słońce zaczęło dawać się we znaki i delikatnie przesuszyło moją skórę twarzy. W takich przypadkach zawsze funduję jej porządną, nawilżającą maskę i staram się nie zapominać o wodzie termalnej - aktualnie używam tej marki Avene (spisuje się doskonale!).  Producent o masce Innisfree cucumber mówi, że obficie nawilża suchą skórę i zapobiega jej odwodnieniu. Brzmiało idealnie w porównaniu z moimi aktualnymi potrzebami - wykonałam delikatny peeling enzymatyczny z ziołami marki Organique, spryskałam twarz wodą termalną i nałożyłam maskę. Zapach po raz kolejny cudowny - jak klasyczna, każdemu znana lemoniada z ogórkiem! Po 30 minutach relaksu wyciągnęłam resztki esencji z opakowania i wklepałam w skórę twarzy i miejsca, które mogłam lepiej ukryć przed słońcem... :)


Esencja, jak spodziewałam się w przypadku ogórkowej wersji, jest esencją wodną. Taki typ bardzo dobrze się wchłania i ma swoją dodatkową zaletę, jaką jest przyjemne uczucie schłodzenia i ulgi po nadmiernym kontakcie skóry z promieniowaniem słonecznym. Trzywarstwowa płachta z syntetycznego jedwabiu nieco gorzej przylegała do twarzy, jednak nie ze względu na jej złe dopasowanie, a nierównomierne namoczenie płachty w esencji. Przez to w niektórych miejscach po kilku minutach tkanina się bąblowała. Wydaje mi się być to przypadkiem rzadkim, bo w poprzednich maskach Innisfree, które testowałam nie miało to miejsca :)


Jak zwykle, przyjrzyjmy się temu, co skrywa maska i składnikowi przewodniemu, czyli esktraktowi z ogórka. Znajdziemy go na siódmym miejscu w składzie, w ilości 200mg. Ekstrakt z ogórka ma dokładnie takie działanie, jakie samo się nasuwa - odświeżające, kojące i chłodzące. Każdy z nas przynajmniej raz wypróbował plastry ogórka położone na powieki. Czy właśnie nie tak zadziałały? Jeśli ekstrakt z ogórka stosowany jest systematycznie również rewitalizuje i wygładza zmarszczki, przez co chętnie wykorzystywany jest np. w kremach pod oczy. Skład pełen jest innych wartościowych ekstraktów. Między innymi z zielonej herbaty, kamelii, opuncji czy mandarynki. Innisfree nazywa je Jeju green complex, jednak o tym szerzej wypowiadałam się w poprzednich recenzjach, więc zachęcam do ich odświeżenia :) Dalej w składzie mamy typowe dla masek w płachcie substancje nawilżające. Betaina, sól potasowa kwasu hialuronowego, woda i gliceryna pojawiają się w każdej It's Real Squeeze. 


Maska przyniosła mojej skórze dużą ulgę po dniu spędzonym na słońcu. Odświeżyła ją i przyjemnie schłodziła. Poziom nawilżenia był przyzwoity, jednak dla posiadaczek cer bardzo suchych mógłby on okazać się niewystarczający. Na pewno nie użyłabym tej wersji It's Real Squeeze, jako maski bankietowej ze względu na to, że nie przyniosła nadzwyczajnych efektów długotrwałych. Z chęcią będę po nią sięgać raczej w takie dni, gdzie potrzebuję lekkiej, nieobciążającej konsystencji, która spełni swoje podstawowe założenia i będzie dawała natychmiastowy, odświeżający efekt. Następnym razem przed użyciem schłodzę ją w lodówce, aby jeszcze bardziej podkręcić jej chłodzące działanie. Wspomniałam na początku, że wsmarowałam resztki esencji w miejsca, które były delikatnie podrażnione od promieni słonecznych. Efekt był bardzo pozytywny, uczucie ciepła i nieznaczne zaczerwienienie zniknęło.


Podsumowując, rezerwuję ogórkową wersję It's Real Squeeze na odpreżające wieczory po letnich, upalnych dniach, kiedy skóra aż woła o ukojenie. Jak dla mnie, doskonale sprawdza się w tej roli i to czyni ją bardzo przyjemną, lekką maską do codziennego użytku. Jej największy plus to działanie odświeżające i chłodzące, dlatego żałuję, że nie włożyłam jej wcześniej do lodówki. Już jednak zapowiedziałam, że następnym razem włączę ten krok do całej ceremonii, a wtedy wtrącę w tego posta jakiś krótki edit. Produkt zakupicie w sklepie internetowym Singashop.pl w cenie 12 zł.

Znalezione obrazy dla zapytania singashop

Copyright © 2014 LAOLAMIKU , Blogger