ZAMASKOWANA ŚRODA | ELIZAVECCA MILKY PIGGY CARBONATED BUBBLE CLAY MASK


Dzisiaj odejdziemy na chwilę od testowania masek w płachcie, ponieważ po raz pierwszy bohaterem Zamaskowanej Środy będzie klasyczna maska do późniejszego zmycia :) Jak mogliście zobaczyć w poście Haul z Jolse, niedawno zakupiłam najpopularniejszą maskę koreańskiej marki Elizavecca. Na pewno słyszeliście już o Milky Piggy Carbonated Bubble Clay Mask, która zasłynęła dzięki swojej bąbelkującej formule. Muszę przyznać, że to najzabawniejszy kosmetyk pielęgnacyjny, jaki przyszło mi testować. Ciekawi mojej recenzji? Zapraszam do czytania :)


Z nazwy Carbonated Bubble Clay Mask możemy dowiedzieć się paru najważniejszych informacji o tej masce. Producent opisując ją przymiotnikiem carbonated zaznacza, że w składzie znajdziemy między innymi węgiel drzewny, który zmniejsza widoczność porów oraz absorbuje nadmierną ilość ludzkiego sebum. W masce znajdziemy także białą glinkę, która doskonale matuje i ściąga skórę, a regularne jej stosowanie oczyszcza, wygładza i wyrównuje koloryt. W składzie doszukamy się również kolagenu i ekstraktów z zielonej herbaty, które działają przeciwzapalnie oraz hamują procesy starzenia się skóry. Rozszyfrujmy jeszcze pojęcie bubble, które określa po prostu to, co dzieje się z produktem po nałożeniu na twarz. Po kilku minutach zaczyna on bąbelkować i pienić się, co skutkuje przezabawnym wyglądem utuczonej świnki. Podzieliłabym się z Wami zdjęciem, jak wyglądałam, jednak obawiam się, że spowodowałabym niekończącą się salwę śmiechu :)


Samo opakowanie wykonane jest z mocnego plastiku i posiada dodatkowe zabezpieczenie, aby nie doprowadzić do aktywowania produktu wewnątrz pojemnika. Jak przystało na maski z zawartością glinki, konsystencja jest dość klejąca i konkretna, przez co do jej nakładania niezbędna okazuje się być szpatułka dołączona do produktu. Mimo starań ekspresowego nałożenia maski, zewnętrzna warstwa w opakowaniu zaczęła już delikatnie się pienić, więc radzę się zbytnio nie ociągać :)


Maskę nakładam na całą całą twarz, pomijając okolice oczu. Już po chwili całość zaczyna puchnąć i w takiej formie trzymam ją jeszcze 4-5 minut. Tak jak zaleca producent, po tym czasie wykonuję masaż twarzy przez około jedną minutę i pozostałość spłukuję letnią wodą. Wiadomo, że glinki należą do tych najuporczywszych w domywaniu, więc pomagam sobie bawełnianym ręczniczkiem namoczonym w letniej wodzie.


Przechodzę już do najważniejszego akapitu, czyli do efektów, jakie przynosi stosowanie maski Elizavecca. To co można odczuć od razu, to komfortowe napięcie skóry bez jej podrażnienia, a wręcz mogę napisać, że wszelkie zaczerwienienia są dostrzegalnie zniwelowane. Pory są oczyszczone, a po kilku zastosowaniach została zmniejszona ich widoczność. Nie mogę wyrazić pełnej opinii na temat wyrównywania kolorytu skóry przez ten produkt, ponieważ użyłam go na razie kilka razy. Jednak podczas stosowania tej maski dwa razy w tygodniu, po niedoskonałościach, które pojawiły się w tym czasie, nie został nawet najmniejszy ślad. Nie jest to zapewne zasługa jedynie tej maski, ale i innych kosmetyków, które stosuje.


Najważniejszym dla mnie pytaniem jest, czy po tym produkcie zauważyłam, by moja skóra produkowała mniej sebum (od odpowiedzi na te pytanie zależy, czy uznam, że ta maska sprawdza się u mnie). Z wielką satysfakcją mogę podsumować, że ten kosmetyk marki Elizavecca głęboko oczyszcza, nie podrażnia i przy regularnym stosowaniu faktycznie zmniejsza produkowanie sebum. Dodatkowo zminimalizował zaskórniki na nosie, które, w moim przypadku, są bardzo trudne do pozbycia. Na tą chwilę używam Carbonated Bubble Clay Mask na zmianę z dziegciową maską Banii Agafii i taki duet sprawdza się u mnie perfekcyjnie. W Polsce maskę w cenie 60 zł możecie kupić na stronie singashop.pl, jednak ja, jak wspominałam, swoją zamówiłam na Jolse za około 35 zł.


Co powiecie na taką nietypową formułę maski? Skusilibyście się? :)









7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy produkt, nie słyszałam o nim wcześniej. Na twarzy wygląda bardzo interesująco. Jednak cena trochę odstrasza :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konsystencja jest treściwa i klejąca, więc maska jest bardzo wydajna. Jeśli masz możliwość zamawiania z Korei, śmiało bierz!

      Usuń
  2. Ciekawie prezentuje się na buzi. Ważne, że działa bo w końcu kosztuje nie mało, choć Tobie udało się sporo zaoszczędzić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej kusi mnie likwidacja zaczerwienień, z którymi niestety mam spory problem. Od dawna przymierzam się do zakupu tej maski i wreszcie muszę się na nią skusić!

    OdpowiedzUsuń
  4. Great post... I really want to try this out! <3
    https://outfitsandmakeupblog.wordpress.com/2017/05/05/springs-biggest-shoe-trends-current-hot-shoe-styles/

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie kiedyś się skuszę, na zrazie mam kilka masek, które czekają na wypróbowanie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 LAOLAMIKU , Blogger